piątek, 6 grudnia 2013

Jarmark Świąteczny (z perspektywy panny Julci ;) )

Jula: W czwartek (wczoraj) u nas w szkole (Gimnazjum nr 21.) odbył się jarmark Świąteczny. Każda klasa a jest ich w szkole 18 przygotowywała swoje stoisko, na którym znajdowało się jedzenie, ozdoby świąteczne i wiele innych rzeczy. Wiktoria Bogacz kupiła sobie tosta, którym się nie podzieliła. Zatem Paulina kupiła gorącą czekoladę, tosty i ciasteczka, którymi się podzieliła nie tak jak Wiki. Na stoisku naszej klasy były: tosty, ciasteczka, babeczki, gorąca czekolada, picie, czekoladowe renifery, ciasto (Od Ireny)- czyli WIKTORII. Murzynek, który był pyszny. Zjadłam 8 kawałków i chciało mi się rzygać :) Przyszły dzieci z podstawówki, aby coś kupić. Na matematyce nasi koledzy zeszli na salę po jedzenie z naszego stoiska, które zostało. I przynieśli: duuuużo rzeczy. Zaczęliśmy to jeść na matmie a skończyliśmy na polskim. Po tym wszystkim dobrym, poszliśmy na angielski, ale jak to w czwartek mamy dwie godziny.. Na angielskim strasznie z Irenką nam odbiła głupawka. Zaczęłyśmy pisać wypracowanie, ale w trakcie coś nas rozśmieszyło tylko jeszcze nie wiemy co.

Ja: Jula zapomniała jak ma na imię i wyszło na to, że nie ma imienia, więc przechrzciłam ją na "Mietka Żula" xD Wyszło na to, że na całym wypracowaniu napisałyśmy tylko literę "W" ;)

Jula: A teraz proszę o spokój! Pisałyśmy a przynajmniej udawałyśmy że piszemy tylko 10 minut. Potem zadzwonił dzwonek, i poszłyśmy szczęśliwe do domu. Odprowadziłam Irenę i pojechałam do domu. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz